Jestem z Anglii, pochodzenia polskiego.
Niestety dlatego mam język złamany,
Ale to mi nie przeszkadza.
Od czasu do czasu różne słowa chodzą mi po głowie.
Zamiast eggplant czy aubergine, bakłażan lepiej wolę
Poduszkowiec zamiast hovercraft
Doprowadza mnie do śmiechu.
A inne powiedzonka nie zawsze prawdę mówią,
Na przykład: „wygrać los na loterii” – to jakby w ogóle nie wygrać,
Bo to tylko strata wg Anglików.
Irytuje mnie trochę, kiedy niektóre słowa
Są przyjęte jako polszczyzna a wzięte z angielskiego.
Takich mamy dużo.
Tylko, że „kemping” zamiast „camping” przez „e”, nie „a”
Albo „hepi ending” – jeszcze gorsze zło.
Lektor w telewizji tym bardziej nie pomaga w tym kierunku.
Dlatego, studenci języka polskiego mogą tylko rozpaczać
I włosy z głowy wyrywać, bo ważne są końcówki.
A jak się tego nauczyć? Nie wiem.
Może trzeba słuchać i powtarzać, dużo rozmawiać,
A filmy w kinie z napisami oglądać.
Niektóre idiomy są kolorowe i ciekawe,
Nie zawracaj mi głowy, tym bardziej gitary,
A żeby nie myśleć o niebieskich migdałach,
Pamiętaj Wielkanoc to nie zając w opałach.
Autor: Ewa Wierzuchowska